lika napisał:
Wiecie co chłopaki,ale cos w tym jest że małżenstwa rozpadaja się przez wyjazd "zagranice".moja połowica była sama tutaj przez 2 lata a ja w Polsce.Po roku przebywania tutaj,gdy przyjezdrzał na wizytacje do do mu-botak to nazywam-juz inaczej sie zachowywał inaczej mówił i inaczej traktował mnie i syna.Więc ja po 2 latach jego przebywania w Norwegii,powiedziałam mu że albo wraca do kraju do rodziny albo zabiera nas z soba.I przyjechaliśmy tutaj wszyscy.
Jestem pewna że gdyby ta rozłąka trwała dłużej(bo po 3-4 mc pobytu tu przyjeżdzał na tydzień góra dwa)to nasze małżeństwo nie przetrwało by.
Teraz też czasami nie jest różowo ale to można wyjasnić sobie w 4 oczy,a to juz nie to samo co przez telefon czy skype.
cos w tym jest.
dla mnie jest jedynie to, ze te malzenstwa nie sa trwale, jesli zaleza od okolicznosci.
Wiecie co chłopaki,ale cos w tym jest że małżenstwa rozpadaja się przez wyjazd "zagranice".moja połowica była sama tutaj przez 2 lata a ja w Polsce.Po roku przebywania tutaj,gdy przyjezdrzał na wizytacje do do mu-botak to nazywam-juz inaczej sie zachowywał inaczej mówił i inaczej traktował mnie i syna.Więc ja po 2 latach jego przebywania w Norwegii,powiedziałam mu że albo wraca do kraju do rodziny albo zabiera nas z soba.I przyjechaliśmy tutaj wszyscy.
Jestem pewna że gdyby ta rozłąka trwała dłużej(bo po 3-4 mc pobytu tu przyjeżdzał na tydzień góra dwa)to nasze małżeństwo nie przetrwało by.
Teraz też czasami nie jest różowo ale to można wyjasnić sobie w 4 oczy,a to juz nie to samo co przez telefon czy skype.
cos w tym jest.
dla mnie jest jedynie to, ze te malzenstwa nie sa trwale, jesli zaleza od okolicznosci.